Podnieceń wsią ciąg dalszy...
Patrzcie, jakie skarby wpadły mi dziś w ręce! Normalnie dary dary losu i natury.
Pio wypatrzył porzucony przy drodze rower. Pobudziło to jego 6-ty zmysł odpowiedzialny za zdobywanie jedzenia dla rodziny, ruszył za tropem i... trafił na wielkie krzewy jeżyn
właśnie (we mnie takie obrazki pobudzają zmysł poszukiwania tragedii - zawał,
gwałt, morderstwo?). No więc mamy ich cały talerz i pewnie ruszymy po nie ponownie.
Piękne, słodkie, oczywiście zdrowe (źródło wit. C) i za darmo!!!!
Wiejska odmiana freegan to my.
A z serii niepotrzebnych nikomu
informacji to Wam powiem, że w Polsce jest prawie 90 gatunków tej
rośliny. I że jest najstarszym znanym owocem - jej ślady znaleziono w
prehistorycznych wykopaliskach. W czasach nowożytnych jej najbardziej
znaną odmianą jest BlackBerry.
No i okazało się, że nazwę piszę się się przez samo "ż"... Na szczęście wyszukiwarka znalazła je także gdy wpisałam "jerzyny". Porarzka.
"- Więcej niż jedno zwierzę to?
...
- Lama?" *
No prawie. Te dwie kurki też wyglądają prawie jak lamy. I są bardzo
śmieszne. Wszędzie chodzą tylko razem. I dają się łatwo złapać. Chyba są
pewne, że i tak się je łapie tylko do głaskania a nie na rosół. Nawet Pio z siekierą się nie bały, tylko towarzyszyły w pobliżu jak rąbał drewno :-)
No właśnie. Nie/jedzenie zwierząt to teraz u mnie temat na tapecie. Od
kilku miesięcy próbuję sobie ułożyć wszystko w głowie i "niby" nie jem
mięsa. "Niby", czyli:
- jem ryby - a w sumie na drzewach nie rosną
więc czemu je stawiam wyżej od kur, a zwłaszcza już takich śmiesznych
jak powyższe?
- jem w gościach, jak zapomnę uprzedzić, że nie jem;
bardzo łatwo przychodzi mi przekonać wtedy siebie, że tego kotleta nic
już nie uratuje...
- zjadam po dziecku, no bo marnować nie można, itp., itd.
Trochę oszukuję innymi słowy - ale to stan na dziś. Jak będzie za rok,
dwa lub pięć? Może będę wcinać wszystkie zwierzęta jak kiedyś, a może
będę weganką? Pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem stawiam te swoje koślawe
kroki na ścieżce niejedzenia zwierząt. Przede mną lektura książki
"Zjadanie zwierząt", która podobno skutecznie zniechęca do mięsa. Jak
przeczytam, nie omieszkam Wam o tym napisać.
*http://www.youtube.com/watch?v=SBADBg_KhK0
JAGODY - tak zdrowe, że aż dziwne, że smaczne.
Są wspaniałymi przeciwutleniaczami, czyli walczą z wolnymi rodnikami;
obniżają zły cholesterol i podwyższają dobry; są źródłem wielu witamin i
minerałów; wzmacniają naczynia krwionośne; przeciwdziałają anemii a to wciąż nie wszystko, co potrafią.
Jako, że jesteśmy na wsi zamówiliśmy ich 10 litrów a teraz zamykamy je
na zimę. Specyficzna forma
odpoczynku...
W każdym razie niedługo się kończą, więc
orientujcie się i jedzcie ich dużo! Są drogie, ale ich cena spada
wraz z oddalaniem się od miasta... Nie mówiąc o tym, że z tego bogactwa
można korzystać za darmo w lesie. Ale kto ma na to czas?
GO GO PO JAGODY!