piątek, 23 sierpnia 2013

Pranie rodzinnych brudów

     
     "To może jeszcze w orzechach pierzesz?!" - wykrzyknął z rozbawieniem mój ulubiony kolega, gdy oznajmiłam, że dla Małej używamy pieluszek wielorazowych (akurat pieluch się w nich nie pierze, ale to temat na inny tekst). Więc choćbym nie wiem jak się tłumaczyła, że nie jestem eko-szaleńcem (a jedynie aspirującą) to orzechy wraz z wielo-pieluchami wywindowały mnie na 3-ci poziom świadomości.
     A tymczasem to  dopiero 2-gi najmilsi!
     Po kolei jednak. 



    Choćby się chciało żyć jak najbardziej naturalnie i ekologicznie to prać trzeba. To nasze przyzwyczajenie, a nawet obywatelski obowiązek. Szczególnie jeśli żyjemy na gęsto zaludnionym terenie.

   Największą skuteczność przynosi pranie w silnych detergentach - to bez dwóch zdań. Jednak silne detergenty są słabe dla środowiska. Trafiają do rzek, mórz, oceanów i wód gruntowych zatruwając je. Zobacz jak niszczą choćby Bałtyk. Są także bardzo często szkodliwe dla zdrowia, o czym świadczą alergie skórne. Organizm poprzez skórę wysyła nam sygnał ostrzegawczy - z tą substancją nie igraj kochana/y!
   Bardzo często po ekologiczne środki do prania sięgają właśnie alergicy, którym nawet ekologia nie w głowie. Uczuleniowcy zresztą są dla mnie najlepszym dowodem na potwierdzenie tezy, że to co zatruwa środowisko zatruwa także nas. Nie każdy ma jednak odpowiednio na to wyczulone ciało. Wtedy polecam ćwiczyć wyczulanie umysłu.

   Nasza planeta potrzebuje czułych ludzi!

 

POZIOM 1


Wybieraj detergenty bez fosforanów! 

     Dopóki ich użycie w składzie proszków (oraz środków do zmywarek) nie jest prawnie zabronione - a takie ograniczenia są planowane, m.in. w celu ratowania życia w Bałtyku - zadbaj o to sam. Akurat w przypadku proszków do prania jest to proste, bo z dostępnych na polskim rynku, wg badania WWF z 2012 roku, tylko 6 ma fosforany w składzie. Ich listę znajdziecie tutaj. Przy okazji zerknijcie proszę na listę środków do zmywarek. W tym wypadku sytuacja wygląda dużo gorzej, bo jest tylko kilka, które fosforanów nie zawierają, m.in. W5 All-in-One z Lidla. Lidl zresztą zdaje się być liderem ekologicznych praktyk na wielu płaszczyznach wielkoformatowego handlu.   

 

Bądź skąpy

     Czyli używaj mniej proszku niż dotychczas. Jeśli tylko odświeżasz pranie a nie walczysz z plamami, nie ma potrzeby wsypywać go tyle, ile  zaleca zatroskany o nasze dobro producent.

 

POZIOM 2 

 

Ekologiczne płyny i proszki do prania

Płyn do prania Earth Friendly Products

     Ich wybór jest bardzo szeroki. Wystarczy, że wejdziecie na stronę jakiegokolwiek ekologicznego sklepu. Znajdziecie tam środki w proszku, w płynie, nietestowane na zwierzętach, w ekologicznych opakowaniach, fair trade, odpowiednie dla wegan, itp., itd.
     Jak już kiedyś wspominałam, znam sklep EkoMaluch, w którym robię zakupy związane z pieluchowaniem wielorazowym, i mogę go Wam polecić m.in. ze względu na rozsądne ceny. Sama nie używałam żadnego z takich środków, ale na potrzeby tekstu poprosiłam o próbkę i otrzymałam płyn do prania firmy Earth Friendly Products o zapachu trawy cytrynowej.

Próbka (118 ml) starczyła na 4 prania. Z efektu byłam zadowolona, przy czym nie walczyłam wtedy z żadnymi uporczywymi plamami. Co może być ważne dla chemicznych tradycjonalistów - pranie bardzo ładnie pachniało. Delikatnie i naturalnie. Naturalnie w stylu kwiaciarni a nie perfumerii.



Kule piorące


Kule piorące firmy Ecozone
    Kule to dziwny i kontrowersyjny wynalazek... Dlaczego - o tym na końcu.

   Są wielkości piłek tenisowych, wypełnione granulkami przypominającymi puder w kulkach. Wkłada się je wraz z praniem do bębna. Zależnie od opcji, czyli rozmiaru kul i wkładu starczać mogą od 150 do 1000 prań. Przy czym sugerowana liczba prań dotyczy cyklu 30 min. Dłuższe pranie obniża ich żywotność.

     Usuwają brud, zmiękczają pranie, nie niszczą kolorów ani delikatnych tkanin, pozostawiają ledwo wyczuwalny, świeży zapach. Granulki mają działanie antygrzybiczne i przeciwbakteryjne, czyli oprócz działania czyszczącego mają też odkażające. To przekonało mnie do prania w kulach oprócz ubranek dla Małej także jej wielorazowych pieluch oraz większości z reszty domowego prania. Z wyjątkami, bo oczywiście kule mają swoje ograniczenia. Nie mniej  używam ich od 1,5 roku i uważam za skuteczne w stopniu mnie satysfakcjonującym. Jeśli chcielibyście poczytać więcej - dość zresztą zróżnicowanych - opinii innych użytkowników zapraszam tu. Tam także skład granulek, jak ktoś się na tym zna.
     Kule nie dopierają tak jak standardowe detergenty. To znaczy piorą na poziomie zbliżonym do proszków przeznaczonych do prania dziecięcego, które ze względu na swój wydelikacony skład też nie dopierają większości plam. Do walki z nimi dołączany jest ekologiczny odplamiacz w tubce, którym należy potraktować plamy przed praniem.
    W którymś momencie, gdy ich żywotność spada pranie zaczyna nieprzyjemnie pachnieć. Czas wtedy na zmianę wkładu - dokupuje się same granulki i uzupełnia wnętrze kul.
   Nieprzyjemny zapach może także spowodować zbyt duże obciążenie pralki, gdy kule nie mogą się swobodnie obijać. Nie można więc załadowywać bębna całkowicie, a raczej na 3/4 jego pojemności. Inaczej pranie nie zda testu Ferminy Dazy (chociaż ona chyba wąchała rzeczy jeszcze przed praniem..; ktoś pamięta?).
    Cena 2 kul na 150 prań  to 75 PLN. Nawet przy krótszej ich żywotności, finansowo też się opłaca.

 Orzechy piorące

 

  
Orzechy z linii Eko-Mama; do bębna pralki wrzucamy je w woreczku.

    Orzechy piorące, nazywane także orzechami indyjskimi. Używanie zresztą tej nazwy pozwala od razu wyeliminować pytania, czy chodzi o nasze polskie orzechy włoskie... Nie, chodzi o indyjskie, które rosną w Nepalu i Indiach. Kto wie, może to właśnie stąd pochodzi ich nazwa...
     Orzechy gdy urosną, pozbawia się wnętrzności a łupiny suszy, aż staną się ciemne. Ich właściwości piorące biorą się nie z wiary w orzechy, ale z zawartości substancji zwanej saponinami. Może się Wam się to kojarzyć z angielskim słowem soap, a nawet łacińskim sapo, jeśli odebraliście gdzieś niezłe wykształcenie. W każdym razie chodzi o to, że saponiny nazwą nawiązują do mydła, ze względu na właściwości pieniąco-myjąco-piorące w kontakcie z wodą (w Polsce rośliną, która w korzeniu zawiera saponiny jest m.in. mydlnica lekarska). I tak jak samo mydło nie spierze Wam wszystkiego, tym bardziej substancja która nawiązuje tylko do mydła nie spierze plam tychże jeszcze bardziej. Czyli mniej.

     Niemniej oświadczam: indyjskie orzechy piorące z Indii piorą. Słabo, ale piorą.

    Niestety nie uzyskamy w takim praniu efektu chajzerowej bieli, a nawet gorzej: białe i jasne rzeczy ściemnieją. Zalecane jest więc pranie wraz z sodą oczyszczoną (kupowaną na kilogramy raczej niż w spożywczym). Mi jednak efekty nawet takiego połączenia nie odpowiadały. Piorę więc w orzechach tylko ciemne rzeczy, bo to, co przy białych było ich wadą tu jest zaletą. Nie spierają mianowicie barw.
    Orzechy mają także wadę wypadania z woreczka. W związku z tym łupiny i ich skrawki trzeba później zbierać i wybierać. Nie jest to może dyskwalifikujący defekt, ale na pewno upierdliwy.

    Aby uzyskać przyjemny zapach po praniu, warto dodać kilka kropel olejku eterycznego, ale o tym więcej pisałam tu.
    Orzechy mają także wiele innych zastosowań, od zmywania w zmywarce, po mycie podłóg, podlewanie kwiatów a nawet mycie włosów. Jak więc widzicie, są delikatne zarówno dla człowieka jak i dla plam niestety.

 

POZIOM 3


  Na poziomie 3 proszek do prania robi się samemu. Miesza się kilka "prostych" składników w odpowiednich proporcjach, tj. sodę, mydło i boraks. Przy czym od razu odsyłam Was na stronę do kogoś, kto się na tym zna, stosuje, sprawdził proporcje, skuteczność czy wreszcie potrafi wyjaśnić działanie np. boraksu. Jeśli szukacie ekologicznych przepisów na wszelkiego rodzaju środki czystości i ogólnie dom bez chemii zajrzyjcie na Zielony Zagonek.
 
   Ja takiego proszku nie robiłam, swoim doświadczeniem więc się nie podzielę. Z tego jednak co przeczytałam na kilku stronach, wynika, że spełnia swoje funkcje.
   Jeśli jednak dla kogoś "mydło, boraks i soda" w ogólnie nie brzmią "ekologicznie" pozostaje opcja przygotowania mydła z tłuszczu i popiołu jak to drzewiej bywało.

 

JUŻ PRAWIE KONIEC
czyżby kule nadawały się tylko do zabawy?

  Napisałam, że kule są kontrowersyjne. Podejrzewa się je mianowicie o... efekt placebo na pranie!
  Podejrzewa, a nawet udowadnia ich nieskuteczność w testach konsumenckich! Podobnie zresztą sprawa wygląda z orzechami.

    Dlaczego więc ludzie - w tym ja - wciąż ich używają?

    O tym będzie w kolejnym tekście, którego roboczy tytuł brzmi: Jak nie piorą, jak piorą! Opiszę w nim swoje prywatne testy standardowego proszku do prania, ekologicznego środka piorącego, kul, orzechów i... wody!


     A na prawdziwy koniec - bielszy niż mróz, niewinniejszy niźli bielanka w procesji, nasz czysty nieojczysty - Ryan. Nic nie mówi tym razem, tylko patrzy. Szkoda mi było po nim pisać...

     




2 komentarze:

  1. zrobiłam proszek - nic trudnego :) ciekawe doświadczenie i satysfakcja, a proszek - pierze http://baranowscy.eu/wordpress/?p=1392

    OdpowiedzUsuń
  2. Od miesiąca używam do prania kuli. W moim przypadku jestem nimi zafascynowana ponieważ nie dość, że nie wystąpił efekt placebo to jeszcze poradziły sobie z uporczywymi plamami z którymi nie radził sobie wszystkim dobrze znany proszek reklamowany powszechnie w telewizji. Mam prośbę, zaczęłam czytać bloga od niedawna i niestety nie działa odsyłacz do "Lista detergentów bez fosforanów". Byłabym wdzięczna za odświeżenie posta :) Czekam z niecierpliwością na nowe wpisy które będę mogła przetestować we własnym domu!

    OdpowiedzUsuń