sobota, 13 kwietnia 2013

Piątek - woda

W piątek uważniej przyglądaliśmy się tematowi oszczędzania wody. 

Temat w naszym domu dobrze znany i praktykowany zarówno z pobudek ekologicznych jak i ekonomicznych. 


Zatem najpierw przechwałki a potem obszary do poprawy.

Prysznice zamiast kapieli to podstawa w eko dekalogu. Wyzwanie to zmieścić się w 30 sekund z myciem. Bo wiecie-rozumiecie, 20 minutowe stanie pod strumieniem wody to nic innego jak pionowa eko-katastroficzna kąpiel... Prysznic dzielony z kimś to 100 punktów w bonusie od Kapitana Planety. Wybaczcie, że wkleję "starego" Ryana, ale on mi tu idealnie pasuje. Poza tym będzie Wam się lepiej czytać, jak będzie stał obok. Pod warunkiem, że będzie czytać, zamiast patrzeć w prawo.

Zakręcanie wody podczas mycia zębów i golenia - też standard, wyświechtany i  nudny jak flaki z olejem, ale skuteczny w oszczędzaniu.

A właśnie, co do flaków to niejedzenie mięsa jest chyba największym oszczędzaniem wody dla planety. W rachunkach za wodę nieodczuwalny, ale każdy wegetarianin, nie mówiąc o weganach albo pozaziemskich freeganach jest największym oszczędzaczem wody i spokojnie może się rozgrzeszyć nawet z codziennej kąpieli. Wkrótce chcę napisać tekst o mięsie, więc nie będę w tym miejscu się rozpisywać w tym tymacie. W każdym razie statystyki wodne w hodowli mięsa są porażające. Na wyhodowanie 1kg wołowiny trzeba około 40 tys. litrów wody. 1 kg!!! To skutek głównie produkcji pasz. Białko roślinne nie potrzebuje aż takich strumieni. To zresztą temat rzeka.

W oszczędzaniu wody pomaga też nie posiadanie basenu (poziom 1) lub nie wymienianie w nim wody (poziom 2) bądź posiadanie basenu bez wpuszczania do niego wody (poziom 3). My wybraliśmy poziom 1. Przy poziomie 3 na pewno kręcilibyśmy teledyski, żeby jakoś usprawiedliwić posiadanie bezsensownej dziury wyłożonej płytkami w ogrodzie. A swoją drogą znacie inne sceny filmowe w suchych basenach? Trochę tego było w popkulturze, prawda? 





O tym, że rzadko spuszczamy wodę to już pisałam na blogu w "Toaletowo". To zresztą mój ulubiony wpis. Zasada jest prosta: nie spłukujemy wody po siku, spuszczamy dopiero po nie-siku. Lub przed przyjściem gości. Inaczej będzie mega obciach. I oczywiście zasadę stosujemy tylko w domu!

Można też sikać pod prysznicem. Tak robi Jordan, robił Gandhi a nawet King Kong. Nie wierzycie to obejrzyjcie sobie filmik na Toaletowo.

Zestaw przy zmywaku do odzysku wody...
Mam nadzieję, że nie spłukujecie wody np. po wyrzuconych wacikach, petach albo innych drobiazgach!? Litości!

Standard i zdrowy rozsądek to także włączanie pełnej zmywarki czy pralki

Biurowo/domowy standard - używanie przez cały dzień tej samej szklanki/kubka. Nie jesteś już leniem lub brudasem. Jesteś ekologiem!

Wodę do kwiatków natomiast uzyskujemy przelewając do butelek wodę z mycia owoców i warzyw, płukania kasz czy tak jak dzisiaj "namaczania" marchewek na sok. Taka woda ma też sporo mikroelementów, które wzbogacają ziemię. Tak sobie myślę. Póki co kwiaty nie protestują. 

Gdy w ten sposób jak powyższy oszczędzam wodę dla planety, myślę sobie, że ktoś powinien nakręcić Dzień Świra o natręctwach ekologów... Może ten film dokumentalny No Impact Man jest właśnie takim filmem? Wiecie, że Colin z rodziną kąpali się raz w tygodniu i to w taki sposób, aby wykorzystać wodę po poprzedniej osobie? Nasze "szaleństwo" to mycie podłogi w wodzie po kąpieli Małej a następnie spłukiwanie nią sedesu...

 

 

Co jeszcze możemy zrobić wg naszego przewodnika.


Brać chłodny prysznic (zdrowszy i pobudzający z rana) - to zdecydowanie skróci jego trwanie.

W restauracji prosić o wodę z kranu zamiast butelkowanej (do produkcji 1 litra wody w butelce trzeba 3-4 litrów wody, no i te tony butelek zalegających na wieki). Na to muszę się dopiero odważyć. Ciekawe, czy mi policzą za to normalnie?

Do picia wybierać wodę zamiast "kupnych" soków czy napojów, których wpływ na środowisko jest dużo większy, ponieważ podlegają obróbce chemicznej i składniki do nich są często transportowane na duże odległości.

Nosić ze sobą butelkę wielokrotnego użytku i zachęcać do tego innych.
Kończąc więc zachęcam Was do tego, a nawet zostawiam namiar na 10% zniżki do końca kwietnia na dizajnerski i ekologiczny gadżet - butelkę z filtrem firmy Waterbobble, który pozwola Wam "uzdatniać" kranówkę, jeśli nie akceptujecie jej smaku. Ja planuję jej zakup - dla siebie i Małej. Gorące dni nadchodzą i sprzedaż plastiku znów poszybuje w górę. Może więc mały sabotaż trendu?

U Zielonej zniżka i testy produktów tegoż producenta. A może rozważycie zakup domowych dzbanków z filtrami?