W poprzednim poście na temat środków piorących wspomniałam o tym, że kule piorące oraz orzechy indyjskie podejrzewa się o... prania brak. Czyli o to, że wrzucamy je do bębna pralki jak amulety, bo ich działanie jest takie samo jak pranie tylko w wodzie...
Kiedy po raz kolejny usłyszałam taką opinię od osoby, która nie używa powyższych zaczęłam węszyć po Internecie w poszukiwania źródła mętnej wody. Okazuje się, że można znaleźć odniesienia do testów konsumenckich z kilku krajów, które takie tezy głoszą. Najbardziej zjadliwy tekst z odniesieniem do źródeł testów znalazłam np. tu. Jako użytkowniczka kul i orzechów poczułam się po nim jak nienormalna, co w sumie wprawiło mnie w dobry humor, bo kto chciałby być normalnym?
Dla odmiany znalazłam więc tekst o tym, jak bardzo orzechy są skuteczne, nawet w dopieraniu silnych plam a kule to w sumie mają tylko jedną wadę w praniu, mianowicie zapomina się od kiedy ich używamy i ciężko stwierdzić ile prań już odbębniły. Oczywiście te teksty znalazłam na portalu promującym m.in., ekologiczny styl życia.
Czujecie się zagubieni?
Pewnie nie, bo to nic odkrywczego, że w necie zawsze znajdziemy informację w orientacji, której poszukujemy począwszy od (nie)skuteczności kul piorących przez (nie)szkodliwość szczepień a skończywszy na (nie)dotarciu Armstronga na księżyc (i mam na myśli Neila z 69 roku, a nie Larsa i akcji z jego kosmiczną kondycją).
Wielkiej konsternacji jednak doznałam, gdy informację o tym, że orzechy i kule nie piorą znalazłam na portalu ekologicznym! To było coś intrygującego!
Portal jest zacny i przeze mnie lubiany, aczkolwiek dałam im prywatnego minusa za promocję programu "Po stronie natury". Program sadzenia drzew jest świetny - to bez dwóch zdań, ale ze dwa zdania komentarza o tym, że taka akcja ma przecież także wykreować obraz danej wody butelkowanej jako przyjaznej naturze, ekologicznej wręcz, też warto byłoby dodać. Może to Karpiel-Bułecka - tegoroczna twarz akcji zamieszał na ulicy ekologicznej? A że Sebastian fajniejszy jest nawet od Colina to i dać się uwieść było łatwo...
Wracając jednak do artykułu o niepraniu, dodatkowego dla mnie smaczku dodało, że powołano się w nim na czeskie testy konsumenckie, w tym testy kul identycznych, których używam.
Czechom akurat łatwo przychodzi nie wierzyć w nic, (kto nie wierzy, temu znowu polecę znakomity Zrób sobie raj Mariusza Szczygła) i wiele rzeczy mają za nic (czy w jakimś innym kraju mogłaby stanąć w stolicy rzeźba sikających na kraj mężczyzn?) - tym bardziej jakieś durne kule i orzechy... Ja natomiast Czechów darzę wielkim sentymentem i lubię obserwować ich egzotykę, ale im nie wierzę...
Czechom akurat łatwo przychodzi nie wierzyć w nic, (kto nie wierzy, temu znowu polecę znakomity Zrób sobie raj Mariusza Szczygła) i wiele rzeczy mają za nic (czy w jakimś innym kraju mogłaby stanąć w stolicy rzeźba sikających na kraj mężczyzn?) - tym bardziej jakieś durne kule i orzechy... Ja natomiast Czechów darzę wielkim sentymentem i lubię obserwować ich egzotykę, ale im nie wierzę...
David Černý - "Sikający" - mogą wysikać to, co im się napisze SMSem - rzeźba z okazji wejścia Czech do UE
|
Pozostało mi więc jedynie przeprowadzić swoje autorskie i amatorskie testy konsumenckie! Oczywiście niezależne, choć moja proekologiczna orientacja nie jest dla nikogo zaskoczeniem.
PRÓBA NIEPRÓBA
Krótki opis.
Użyłam 4 bawełnianych ścierek z Ikei. Nówki sztuki. Jedną z nich przecięłam na pół, bo potrzebnych było mi 5.
Każdą prałam na tym samym programie, bez prania wstępnego, w 50 stopniach. Nastawiałam je około godziny po zaplamieniu. Suszyłam na słońcu, co pewnie dodatkowo pomagało w wywabianiu plam.
Oczywiście wraz ze ścierkami prałam także domowe brudy; przy praniu w samej wodzie załapała się nawet zimowa kolekcja maskotek.
Użyłam 4 bawełnianych ścierek z Ikei. Nówki sztuki. Jedną z nich przecięłam na pół, bo potrzebnych było mi 5.
Każdą prałam na tym samym programie, bez prania wstępnego, w 50 stopniach. Nastawiałam je około godziny po zaplamieniu. Suszyłam na słońcu, co pewnie dodatkowo pomagało w wywabianiu plam.
Oczywiście wraz ze ścierkami prałam także domowe brudy; przy praniu w samej wodzie załapała się nawet zimowa kolekcja maskotek.
W testach udział wzięły następujące środki piorące:
- proszek do prania Bonux
- kule piorące Ecozone
- indyjskie orzechy
- ekologiczny detergent firmy Earth Friendly Products
- i w końcu sama woda.
Każda ze ścierek potraktowana została przez te same plamogeneratory:
- przeterminowany olej z pestek dyni - pyszny i mocno brudzący
- natka pietruszki w roli plam z trawy
- koncentrat pomidorowy
- jagody.
- proszek do prania Bonux
- kule piorące Ecozone
- indyjskie orzechy
- ekologiczny detergent firmy Earth Friendly Products
- i w końcu sama woda.
- przeterminowany olej z pestek dyni - pyszny i mocno brudzący
- natka pietruszki w roli plam z trawy
- koncentrat pomidorowy
- jagody.
EFEKTY
Niestety nie zdołałam ich dobrze ująć na zdjęciach, więc zdani jesteście na mój opis. Oczywiście rzetelny, wiarygodny i niezależny...
Zacznę od zwycięzcy testów pod kątem doprania.
Oczywiście zaskoczenia nie ma. Najlepiej doprał proszek do prania.
Zacznę od zwycięzcy testów pod kątem doprania.
Oczywiście zaskoczenia nie ma. Najlepiej doprał proszek do prania.
Olej: ślady lekko widoczne.
Natka: nie ma śladu.
Koncentrat: nie ma śladu.
Jagody: plama widoczna - na zdjęciu w lewym górnym rogu (oraz jej odbicie w lewym dolnym).
Ze wszystkich ścierek, ta wyprana w proszku miała najjaśniejszy odcień bieli.
Na miejscu drugim zabobonne kule.
Olej: plama widoczna.
Natka: plama widoczna.
Koncentrat: nie ma śladu.
Jagody: plama widoczna na tym samym poziomie, co po proszku, ale w innym odcieniu.
Jeśli chodzi o biel, to jej odcień był ciemniejszy od proszku.
Miejsce trzecie - eko detergent o pięknym zapachu.
Olej: plama widoczna.
Natka: plama widoczna.
Koncentrat: plama niewidoczna.
Jagody: plama widoczna.
Odcień bieli minimalnie gorszy od kul.
Plamy są bardziej widoczne niż po praniu w kulach.
W końcówce wyścigu - orzechy.
Olej: plama mocno widoczna, ale z "wypranym" środkiem plamy
Natka: plama mocno widoczna.
Koncentrat: plama niewidoczna.
Jagody: tu wielkie zdziwienie - plama doprana lepiej niż w proszku do prania!
I na końcu sama woda.
Olej: plama mocno widoczna.
Natka: plama widoczna, choć "zatuszowana" plamą po odbiciu oleju...
Koncentrat: plama minimalnie widoczna.
Jagody: plama bardzo widoczna plus drobinki po jagodach - jakby paprochy - których sama woda nie zdołała odczepić od materiału.
WNIOSKI
Wniosek uboczny: koncentrat pomidorowy okazał się słabym wyzwaniem.
Wniosek główny: kule i orzechy osiągają w praniu lepsze wyniki niż sama woda.
Przy czym kule piorą zdecydowanie lepiej niż orzechy - być może ze względu na właściwości obijające.
Żałuję, że do testów nie wzięłam także proszku dla dzieci, bo z moich codziennych doświadczeń wysuwa się wniosek, że piorą na podobnym poziomie. W każdym razie kule są od orzechów skuteczniejsze.
Orzechy natomiast zaskakująco dobrze poradziły sobie z wypraniem plamy po jagodach. A także z poszarzeniem bieli...
Przy czym kule piorą zdecydowanie lepiej niż orzechy - być może ze względu na właściwości obijające.
Żałuję, że do testów nie wzięłam także proszku dla dzieci, bo z moich codziennych doświadczeń wysuwa się wniosek, że piorą na podobnym poziomie. W każdym razie kule są od orzechów skuteczniejsze.
Orzechy natomiast zaskakująco dobrze poradziły sobie z wypraniem plamy po jagodach. A także z poszarzeniem bieli...
A już zupełnie na koniec - z okazji BARDZO rychłego powrotu do pracy - malutki wykresik w stylu eksperckim. Zawsze marzyłam o radarowym... Hej tam Postępowcy - tęskniliście za mną trochę? :-)