niedziela, 29 września 2013

O szmatach


     Niestety, jest drastycznie. Przepraszam Cię. Sama nie mogę patrzeć na to zdjęcie, gdy piszę tekst pod nim. Czy moje wzruszające wzruszenie cokolwiek im pomoże? Debilne pytanie, prawda?
     Zdjęcie pochodzi z ruin fabryki odzieżowej, która zawaliła się pod Dhaką w Bangladeszu, 24 kwietnia 2013 r.
    
     Piszę to w mojej ulubionej bluzie Reserved. Właśnie ją zdjęłam, aby sprawdzić, gdzie została uszyta. Made in Bangladesh. Jeśli Ty ją szyłaś/szyłeś - przepraszam Cię. A także Twoich rodziców, może Twoje dzieci, męża, Twoje siostry, braci, przyjaciół. Przepraszam, że mam Was gdzieś. Cokolwiek dla mnie uszyliście, złożyliście, wyprodukowaliście.
     Wiem, że niekupienie tej bluzy nic by nie zmieniło. Ich śmierć jednak może coś zmienić, bo na chwilę przedarli się do wszechpotężnych mediów lubiących krew i wołają. O litość? O pomoc? O pomstę? A może po prostu proszą o pracę w godnych warunkach i za godne pieniądze? Bo oni chcą pracować, a my chcemy kupować ciuchy, które szyją. Ale na takich warunkach, aby obydwie strony nie były obciążone.

    Ten wpis już się kończy, bo chcę Was odesłać do innego. Napisanego przez Michała Zaczyńskiego, dziennikarza, człowieka związanego z branżą modową i blogera. Jego wpis jest bardzo emocjonalny i kontrowersyjny (zachęcam do przeczytania komentarzy). Bloger nie musi być obiektywnie opanowany, może publikować i krzyczeć, co mu tylko palce wystukają. A ten wpis jest oskarżeniem. Wykrzyczanym do mnie, może do Ciebie, a głównie do polskiej firmy LPP (właściciela marek Reserved, Mohito, Cropp, House, Sinsay, Promostars), która także szyła w tej fabryce. Nie oglądam telewizji, nie czytam dzienników, z własnego wyboru chcę wiedzieć mniej, ale ta sprawa dziś mnie dopadła.

   Jeszcze nie wiem, co zrobię z tym oskarżeniem. Czy w ogóle jest słuszne? Skomplikowana kwestia. Ale w naszej globalnej wsi nic nie jest proste. A wielkie głowy dumają jak zwiększyć przepaść obojętności pomiędzy ogniwem nr 1 na górnym zdjęciu a ogniwem końcowym na zdjęciu poniżej. Oskarżenie Michała rezonuje we mnie.

   Tymczasem moja ulubiona bluza stała się dla mnie szmatą... Moimi dolarami nie planuję głosować na jej  producenta, póki nie zechce przyczynić się do zmian, o których wspomina Michał.

Tematu ciąg dalszy znajdziesz tu.



     

2 komentarze:

  1. Wpatrywałam się w te zdjęcie wielokrotnie, zawsze zatrzymując się na nim na dłuższą chwilę. Strasznie działa na emocje, myślę jednocześnie o etyce fotografa (bo zdjęcie jest "mocne") i kontahentów, którzy godzili się na to, aby ich wyroby były produkowane w takich warunkach. Konsumpcjonizm ma to do siebie, że wszystkim zależy na czasie, cięciu kosztów i największych zyskach, szkoda tylko, że w takim systemie człowiek, jako wytwórca nie istnieje, jest tylko trybikiem. Zgodzę się z komentarzami pod tekstem z linku, że prywatni wytwórcy mają ciężkie życie, a nie wszyscy rozumieją cen i ich pochodzenia, osobiście wolę coś, co było wyprodukowane czyimiś rękoma, ale w ludzkich warunkach, z pasją i oddaniem, a nie podczas masowej produkcji, gdzie i myśląc o koszulkach za 20zł, robi mi się słabo na myśl o wynagrodzeniu w Chinach, czy Bangladeszu.

    OdpowiedzUsuń